Choroba lokomocyjna

Awatar użytkownika
SARABANDA
Posty: 3910
Rejestracja: niedziela 27 mar 2011, 20:08

Choroba lokomocyjna

Post autor: SARABANDA »

Było na ten temat w wielu wątkach i na blogach. Zastanawiam się jak przewieść Czuprynkę na majówkę - 500 km. Bardzo źle znosi jazdę szczególnie od wyprawy do Swięcin. Jest w silnym stresie, baaardzo się ślini i odwadnia, wymiotuje . Nie za bardzo chce pić. Obawiam się czy przy jej chorobie bardzo jej to nie zaszkodzi. Do tego kładzie się na Sarkę śliniąc się na nią i wymiotując co bardzo stresuję Sarę. A to wszystko razem stresuję oczywiście mnie.
Alternatywą jest wysłanie Czupryny ze znajomymi do Korbielowa, ale to też dla niej stres, lub rezygnacja z wyjazdu.
Mam od weta Cerenię, ale ona podobno nie likwiduje ślinienia.
Sama już nie wiem co zrobić.

________________

Małgosia&S&C
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Awatar użytkownika
BasiaM
Posty: 8079
Rejestracja: czwartek 30 kwie 2009, 09:54

Re: Choroba lokomocyjna

Post autor: BasiaM »

Gosiu ....
Cerenia na Uchatego nie działała wogóle :niewka: a podobno taka super i do tego wcale nie tania :niewka:
Aviomarin też nie działał :niewka:

Może spóbuj czymś rozdzielić dziewczyny w aucie, tak żeby Czuprynka nie właziła na Sarę.
Przed podróżą nie dawaj jedzenia i dużo wcześniej podaj jej leki, żeby się wyciszyła.
Trzymam kciuki, żeby na nią podziałały :prosze_1:

PS. po naszej ostatniej wyprawie bagażnik mamy do prania tak zaśliniony :zly2:
ale zauważyłam, że jak Uchaty jest porządnie zmęczony to o dziwo :strach_2: w aucie śpi :mysl_1:
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Wigro
Posty: 1735
Rejestracja: wtorek 21 paź 2008, 00:30
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: WA-WA

Re: Choroba lokomocyjna

Post autor: Wigro »

Możesz spróbować imbiru.
Są nawet gotowe ciasteczka imbirowe
http://www.krakvet.pl/seidla-smakolyki- ... 18219.html
Trzeba podać poprzedniego wieczoru.
Ogar dobry:Gęby długiej. Paznokci tępych. Zadu przestronnego, łakomy, zwajca.
Awatar użytkownika
weszynoska
Posty: 4959
Rejestracja: czwartek 16 paź 2008, 13:21
Gadu-Gadu: 9111199
Lokalizacja: Leśniówka/Podkarpacie
Kontakt:

Re: Choroba lokomocyjna

Post autor: weszynoska »

Silny stress to nie jest choroba lokomocyjna...myslę, że trzeba by zastosowac inne leki.


Lub nauczyć sukę, że jazda jest wspaniała i nie ma się co bać.
http://weszynoska.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Obrazek
Awatar użytkownika
Ewka
Posty: 3817
Rejestracja: poniedziałek 03 sty 2011, 19:12
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Błonie

Re: Choroba lokomocyjna

Post autor: Ewka »

To prawda, ale imbir oprócz działania przeciwwymiotnego ma też właściwości odprężające... więc a nuż...
Byleby w sercu ciągle maj!
Awatar użytkownika
hania
Posty: 6979
Rejestracja: czwartek 06 lis 2008, 07:23
Gadu-Gadu: 4788548

Re: Choroba lokomocyjna

Post autor: hania »

Trzeba najpierw zdiagnozować czy problemem jest samochód czy choroba lokomocyjna. Jeżeli samochód - przekonać psa, że samochód jest fajny. Jeżeli choroba lokomocyjna - znaleźć leki, które działają albo pogodzić się z tym, że tak jest (bo czasem nic nie działa).
Zawsze pomaga - niekarmienie psa i zmęczenie go przed jazdą.
Gdzie one jeżdżą? W kombi? Na tylnym siedzeniu?
Wilga
Posty: 1589
Rejestracja: czwartek 22 sty 2009, 17:01

Re: Choroba lokomocyjna

Post autor: Wilga »

Wilga jeździ od szczeniaka. Na początku był potop - pies i siedzenie samochodowe mokre, nawet wymioty były. Im starsza tym lepiej, obyło się bez leków. Bo tak naprawdę nie było wyjścia, musiała jeździć ze mną do pracy :) Kiedy w zeszłym roku zmieniłam samochód to postanowiłam, że pies pójdzie do bagażnika. Nic z tego - wróciła dawna trauma. Pogodziłam się tym, że mam pieski samochód, Wila wróciła na tylne siedzenie i potrafimy przejechać w tydzień 1500 km z noclegami w obcych miejscach. Wtedy samochód jest najlepszym azylem, każdy wykład prześpi w nim :).
Awatar użytkownika
ania N
Posty: 5017
Rejestracja: piątek 03 kwie 2009, 18:43
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Nasiłów /Puławy

Re: Choroba lokomocyjna

Post autor: ania N »

Jurek też na początku od razu wymiotował. Jak codziennie jeździł do weta to przestał. Gdy miał dłuższa przerwę od auta wszystko wróciło. :zly1:
Teraz wie że samochód to jakiś fajny spacerek i nic mu się ostatnio nie przytrafiło. (tfu tfu żeby nie zapeszyć bo też na majówkę jedziemy :D ).

O Fiordzie nie wspominam bo on przeszedł te etapy jako szczenię, i tylko faktycznie wyrzucenie go do bagażnika spowodowało że trochę spękał. Ale przetrwaliśmy i teraz jest ok. :)

Nie wiem co tu poradzić, może trochę pojeździć przed wyjazdem- krótka jazda i fajny spacerek itp. Na kota działa zakrycie klatki tak żeby nie widziała świata przesuwającego się za oknem. Inaczej wydziera się cała drogę. :niewka:
„Jak ktoś chce coś robić to szuka sposobu, jak ktoś nie chce nic robić to szuka powodu."

https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
miszakai
Posty: 4790
Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Bory Tucholskie
Kontakt:

Re: Choroba lokomocyjna

Post autor: miszakai »

Jeśli kombi to polecam oddzielną budkę dla niej; nie będzie się tak szastać i niepokoić Sary...Nie dawać jeść kilka godzin przed startem, mała nagródka po wsadzeniu do auta i zmęczyć ją przed wyjazdem. Korzeń imbiru działa przeciwwymiotnie, faktycznie...A z leków przychodzi mi do głowy jeszcze Torecan.
Jednym psom lepiej służy zamknięta ograniczona przestrzeń bagażnika a nawet budy w bagażniku a inne lepiej czują się w "kabinie" - z głową na kolanach opiekuna albo z głową w szybie...Cyga uwielbia wyglądać przez okno, bo jest ciekawska...Cygaro głównie spał w samochodzie...Ale to też stopniowe przyzwyczajanie - od hodowcy i potem jeszcze jakiś czas jeździł zaśliniony i były wymioty...
Obrazek
Awatar użytkownika
BasiaM
Posty: 8079
Rejestracja: czwartek 30 kwie 2009, 09:54

Re: Choroba lokomocyjna

Post autor: BasiaM »

Gosia nie ma kombi.
Dziewczyny podróżują na tylnim siedzeniu małego autka.
Myślę, że to nie jest strach przed autem bo - widziałam - chętnie i bez ceregieli do niego wskakują.

PS. u nas wkładanie (tak, tak wkładanie ) psów do bagażnika jest całą ceremonią.
Coda nauczyła się od Uchatka, że auto jest beee , trzeba ją wsadzić ale potem to już panna śpi bo generalnie co ma tam robić :silacz:
Uchaty jak już wejdzie do auta to usiądzie i nagle z niego wyskakuje i ucieka.
Trzeba go znów wpakować, przypiąć do kratki i zamknąć bagażnik.
Potem od środka odpinam gościa, żeby miał luz :uff:
Obrazek

Obrazek
ODPOWIEDZ