Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
Jaki myśliciel z rączką pod polykiem Życzę spokoju, cierpliwości i to się przeniesie na małego Witka i tez będzie spokojny...Za Iwka był magiczny proszek troisty na kolki - to działało cuda ale już chyba nie sprzedajo...
Re: Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
O jak fajnie!
A już myślałam, że na fotki poczekamy aż młody będzie odbierał swoje pierwsze świadectwo
Tatusiny
Zdrówka, zdrówka i .... stada ogarów
A już myślałam, że na fotki poczekamy aż młody będzie odbierał swoje pierwsze świadectwo
Tatusiny
Zdrówka, zdrówka i .... stada ogarów
- Poniatowski Dwór
- Posty: 1527
- Rejestracja: sobota 08 lut 2014, 14:38
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Poniatowa, woj. lubelskie
- Kontakt:
Re: Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
fajniusi... jeszcze raz gratulacje... a Majorek co na tak cudna istotke w Waszym domu... pewnie nieżle wcielił sie w rolę "starszego brata"
z Poniatowskiego Dworku pozdrawiają Ania i Łukasz z dziećmi
oraz AS-ANI, HUSARZ, FELIX, MINA, ARIADNA i ZADZIOR
https://www.facebook.com/Ogary-Polskie- ... 921752356/
Kontakt do HODOWLI 515061115
oraz AS-ANI, HUSARZ, FELIX, MINA, ARIADNA i ZADZIOR
https://www.facebook.com/Ogary-Polskie- ... 921752356/
Kontakt do HODOWLI 515061115
Re: Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
Ładnie ! Myślałam ,że idąc w ślady Marta fundnęła sobie jakąś suńkę w typie ,a tu masz księciunio we własne osobie Ale zaskoczenie dla Majorka ;)Niech młoda mama odpoczywa póki co ,a maluszek niech rośnie zdrowo i sił nabiera !
Re: Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
Gratulacje
Rodzicom oraz "braciszkowi" Majorowi wytrwałości życzę. Maleństwu zdrówka
Rodzicom oraz "braciszkowi" Majorowi wytrwałości życzę. Maleństwu zdrówka
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Re: Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
Jaki dzielny chłopak
Re: Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
Śliczny chłopczyk!!! Major, dajesz radę?
- Ola i Dunaj
- Posty: 2107
- Rejestracja: czwartek 27 lis 2008, 11:13
- Gadu-Gadu: 9495783
- Lokalizacja: Młynki
Re: Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
Prawdziwy myśliciel z Witusia, nawet na śpiku
Serdeczności dla całej ludzko psiej rodziny !
Serdeczności dla całej ludzko psiej rodziny !
Utopista widzi raj,
realista widzi raj plus węża.
Helmut Walters
realista widzi raj plus węża.
Helmut Walters
- Marta A
- Posty: 1007
- Rejestracja: czwartek 16 maja 2013, 22:54
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Suwalszczyzna
Re: Majorowe nastroje (Ugryź Na Tropie)
Korzystając - bardzo bardzo szybko - z okazji, że moje "kotki obydwa" posnęły (a to się szybko zmienić może) krótka relacja
Majorem pierwszego dnia to nawet nie zobaczył młodszego "braciszka", tak wyszło mimo przygotowań do wielkiego powitania... Za to mnie po tygodniowej nieobecności obskakiwał na okrągło, nie odchodził od nogi, radości nie było końca, no... dobra... wiemy, jakie są - minęło mu po kwadransie chyba
Wąchał mnie bardzo intensywnie, nadal go zapachy matki karmiącej ciekawią
Drugiego dnia nastąpiło spotkanie - Major wąchał dość natarczywie, nie powiem, troszkę mnie niepokoiło, jak zbliżał się z pyskiem do głowy noworodka
Wcześniej, jak jeszcze leżałam w szpitalu, Wojtek woził mu ciuszki Witkowe do powąchania i podawał trochę smaczków przy obwąchiwaniu.
W domu przy tych pierwszych kontaktach też podawałam smakołyki, ale powiem, że chęć powąchania malucha była na poczatku silniejsza i smaczki nie były tak super wtedy atrakcyjne.
Myślę, ze dużo dał mój spokój i zaufanie do psa(no, lekko ograniczone, bo to jednak jest pies ) i po tych kilku dniach spokojnie podchodził, wąchał bardzo delikatnie i odchodził. Tak jest do tej pory. Asystuje przy zmianie pieluszek, w zasadzie uczestniczy bez specjalnych ograniczeń w codziennym życiu. Bałam się, ze będzie chciał wskakiwać na łóżko (bo, khm..khm.. no... w ciąży to drzemaliśmy sobie razem, co nie było zbyt mądre, ale jakie przyjemne ), ale nie ma takich pomysłów. Podchodzi, wącha mnie i Witka i kładzie się gdzieś na podłodze albo wraca na swoje legowisko.
Płacz małego go nie wzrusza, natomiast takie nieskoordynowane nagłe ruchy rąk i nóg trochę "straszą", zwłaszcza, jak akurat z nosem do wąchania się przystawił.
No i minus wielki naszej okolicy - tereny spacerowe są - ale dla psów, nie dla niemowlaków... Dopóki nie ogarnę chusty to moje plany na połączenie spacerów z psem i małym muszą czekać... W związku z tym komfort życia Majora trochę się obniżył, bo zostały mu dwa spacery z panem (poranny krótki luzem i wieczorny dłuższy na smyczy). Ten najprzyjemniejszy długi spacer z pańcią po polach i łąkach i lasach wypadł z grafiku. Raz, dwa na tydzień udało mi się dotąd wyrwać z nim na pola, ale wiadomo, nie chodzę z nim tak długo jak kiedyś. Tata Witka co prawda się stara, ale piersią go nie nakarmi
Mam z powodu tych spacerów wyrzuty sumienia, ale pocieszam się, że to przejściowe i kiedyś wszystko wróci do normy.
W ciągu dnia staram się znaleźć moment, zeby coś porobić z nim za smaczki, powtórzyć jakąś sztuczkę, czy obciąć pazurki, trochę się potarmosić.
Aha, wkurzające jest, jak uda mi się wreszcie Witka uśpić, a pies akurat musi oznajmić, że coś się dzieje i drze paszczę I po spaniu.
No, to tyle żalów i radości od nas
Majorem pierwszego dnia to nawet nie zobaczył młodszego "braciszka", tak wyszło mimo przygotowań do wielkiego powitania... Za to mnie po tygodniowej nieobecności obskakiwał na okrągło, nie odchodził od nogi, radości nie było końca, no... dobra... wiemy, jakie są - minęło mu po kwadransie chyba
Wąchał mnie bardzo intensywnie, nadal go zapachy matki karmiącej ciekawią
Drugiego dnia nastąpiło spotkanie - Major wąchał dość natarczywie, nie powiem, troszkę mnie niepokoiło, jak zbliżał się z pyskiem do głowy noworodka
Wcześniej, jak jeszcze leżałam w szpitalu, Wojtek woził mu ciuszki Witkowe do powąchania i podawał trochę smaczków przy obwąchiwaniu.
W domu przy tych pierwszych kontaktach też podawałam smakołyki, ale powiem, że chęć powąchania malucha była na poczatku silniejsza i smaczki nie były tak super wtedy atrakcyjne.
Myślę, ze dużo dał mój spokój i zaufanie do psa(no, lekko ograniczone, bo to jednak jest pies ) i po tych kilku dniach spokojnie podchodził, wąchał bardzo delikatnie i odchodził. Tak jest do tej pory. Asystuje przy zmianie pieluszek, w zasadzie uczestniczy bez specjalnych ograniczeń w codziennym życiu. Bałam się, ze będzie chciał wskakiwać na łóżko (bo, khm..khm.. no... w ciąży to drzemaliśmy sobie razem, co nie było zbyt mądre, ale jakie przyjemne ), ale nie ma takich pomysłów. Podchodzi, wącha mnie i Witka i kładzie się gdzieś na podłodze albo wraca na swoje legowisko.
Płacz małego go nie wzrusza, natomiast takie nieskoordynowane nagłe ruchy rąk i nóg trochę "straszą", zwłaszcza, jak akurat z nosem do wąchania się przystawił.
No i minus wielki naszej okolicy - tereny spacerowe są - ale dla psów, nie dla niemowlaków... Dopóki nie ogarnę chusty to moje plany na połączenie spacerów z psem i małym muszą czekać... W związku z tym komfort życia Majora trochę się obniżył, bo zostały mu dwa spacery z panem (poranny krótki luzem i wieczorny dłuższy na smyczy). Ten najprzyjemniejszy długi spacer z pańcią po polach i łąkach i lasach wypadł z grafiku. Raz, dwa na tydzień udało mi się dotąd wyrwać z nim na pola, ale wiadomo, nie chodzę z nim tak długo jak kiedyś. Tata Witka co prawda się stara, ale piersią go nie nakarmi
Mam z powodu tych spacerów wyrzuty sumienia, ale pocieszam się, że to przejściowe i kiedyś wszystko wróci do normy.
W ciągu dnia staram się znaleźć moment, zeby coś porobić z nim za smaczki, powtórzyć jakąś sztuczkę, czy obciąć pazurki, trochę się potarmosić.
Aha, wkurzające jest, jak uda mi się wreszcie Witka uśpić, a pies akurat musi oznajmić, że coś się dzieje i drze paszczę I po spaniu.
No, to tyle żalów i radości od nas