Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Dzisiaj pożegnaliśmy naszego Najlepszego Przyjaciela Wyjątkowego Ogara pod każdym względem …
Uchatku ! Miałeś piękne życie
09.05.2009 - 04.10.2023
Uchatku ! Miałeś piękne życie
09.05.2009 - 04.10.2023
- Załączniki
-
- IMG_2023-10-04-201421.jpeg (196.61 KiB) Przejrzano 1701 razy
-
- IMG_2023-10-04-202011.jpeg (288.18 KiB) Przejrzano 1698 razy
- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Pamiętam Uchatka od pierwszych fotek na tym blogu
Bardzo współczujemy, to taki szmat czasu…
Trzymajcie się…
Bardzo współczujemy, to taki szmat czasu…
Trzymajcie się…
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Uchatek miał długie i fajne życie. Sprawdziliście się jako opiekunowie w 100%, a teraz trzeba się pogodzić z prawami rządzącymi tym światem
Serdecznie współczuję
Serdecznie współczuję
Jagoda z Czatą Nowogary i Poraj z Zadrą-Esterą z Ogarów z Kniei
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Bardzo wam współczuję, pamiętam go ze spotkań na wystawach, kawał wspólnej historii.
Amonowo pozdrawia leszek.piechocki@wp.pl
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Kilka razy zaczynam ten tekst i nijak mi nie wychodzi…
Straciliśmy najlepszego psiego przyjaciela. Uchaty to był TEN pies … wiecie co mam na myśli …
Był najmądrzejszym psem jakiego mogliśmy spotkać na naszej życiowej drodze. Bił od niego niesłychany spokój, mądrość, miał w sobie taką energię, że kiedy go przytulaliśmy to już chciało się tak zostać na zawsze … i On tak pięknie pachniał mchem … żaden nasz ogar nie miał takiego zapachu jak Uchaty…
Był psem wyjątkowym, nie tylko dla nas ale dla każdego kto miał przyjemność go poznać a wszystkie napotkane psy ( nawet te agresywne i ujadające ) darzyły go szacunkiem. Taki był właśnie Uchaty … choć na głowę nie pozwalał sobie wchodzić, oj nie
14 i pół roku to kawał życia dla nas a dla Uchatka prawie wiek ludzkich lat …
Uchatku miałeś piękne życie !
Wychowałeś dwie ogarze damy i kota, zawsze miałeś super towarzystwo, nie nudziłeś się, jeździłeś na randki, doczekałeś się gromadki dzieci, zwiedziłeś super miejsca, wędrowałeś po górach, uwielbiałeś szaleństwa w śniegu …. Byłeś mistrzem sępienia w kuchni i nigdy Ci nie odmówiłam przysmaków … Wszyscy Cię kochali !
Mogę tak pisać bez końca …. To był Ogar Wyjątkowy w każdym calu !
Biegaj kochany z Codą gdzieś po łąkach, kiedyś się spotkamy …..
Kilka słów i odpowiedzi na pytania … co się stało …
Uchaty jak na swój wiek był psem zdrowym jak koń. Regularnie robiliśmy mu badania, dbaliśmy o niego, dobrze był odżywiony itd…
Do samego końca był sprawny, czasem zdarzył mu się dzień, że tylne łapki szły wolniej niż zwykle.
Dostawał syrop na stawy i proszek na odbudowę mięśni i stawy. Codziennie chodził na spacery po lesie, miał niesamowitą kondycję, bawił się z Borówką … dużo spał ale wiek ma swoje prawa .
Pewnej nocy zwymiotował świeżą krwią. Badania wykazały, że parametry wątrobowe są bardzo kiepskie ALT 650 … reszta wyników ok. Dostał kilka zastrzyków i na drugi dzień pies był jak nowy …
Niestety pech chciał, że my akurat byliśmy na wakacjach a psami zajmowała się nasza sąsiadka, która zrobiła wszystko aby z Uchatym pojechać do kliniki i opiekować się nim.
Niestety klinika całodobowa niedaleko nas jedyne co zrobiła to skasowala pieniądze i nawet nie zrobili usg. I tak dobrze, że pobrali do badań krew i wyniki zrobili wszystkiego co się dało. Bez usg i innych badań chcieli wykonać płukanie wątroby przez klika dni z rzędu i upierali się ze na omówienie wyników muszą widzieć psa ... ( to tak w skrócie bo przeprawa z nimi była dłuższa i bardziej nerwowa tym bardziej, ze wszystko załatwiałam przez tel z drugiego końca świata … )
Dzięki pomocy naszej kochanej wet Magdy ( forumowej Kwadry ), trafiliśmy w ręce cudownego lekarza, który wykonał kompleks badań Uchatemu.
Oczywiście od nocnego incydentu nie wydarzyło się nic niepokojącego a Uchaty zachowywał się normalnie.
Podczas badania USG były widoczne zmiany na wątrobie i podejrzenie nowotworu, w woreczku żółciowym taka jakby galareta zamiast płynu, podrażniony żołądek i tyle …. Żadnego guza, żadnych wrzodów, wyniki krwi dobre, narządy całe i zdrowe …
Uchaty przeszedł na dietę lekkostrawną i karmienie 3-4 razy dziennie z czego akurat był bardzo zadowolony , dostawał leki osłonowe na żołądek, na woreczek żółciowy i antybiotyk.
Na 100% wymiot został spowodowany tym, że pies coś polizał na spacerze, jakąś chemię albo coś co spowodowało, że zrobiło mu się niedobrze i poszło …
Dodatkowo zrobiliśmy tez echo serca, które okazało się być jak dzwon. Zdrowe i mocne. Ogólnie lekarze byli w szoku, że jak na tak wiekowego psa - Uchaty jest w idealnym stanie. W kolejnym kroku wykonaliśmy od razu badanie całego brzucha tomografem komputerowym i czekaliśmy na wyniki …..
Po 10 dniach przyszły a wraz z nimi najgorsza rzecz jaką mogliśmy usłyszeć ….
Uchaty miał nowotwór woreczka żółciowego i przerzuty do węzłów chłonnych. Wątroba tylko z kilkoma mały torbielami, które w tym wieku miały prawo się pojawić. Lekarze dali mu czas trzy miesiące ….
Już wiedzieliśmy, że pierwsze wymioty spowodowane zatruciem spowodowały, że wszystko ruszyło naprzód
Wyniki odebraliśmy w poniedziałek, we wtorek byłam na konsultacji w klinice wet, z wtorku na środę Uchaty całą noc wymiotował bardzo ciemną krwią ze skrzepami, nawet po wodzie. Był nieswój … obudził mnie w nocy i leżałam z nim do rana.
Podjęliśmy decyzję, że nie pozwolimy mu cierpieć ani minuty. Nie będziemy sztucznie przedłużać życia, po prostu ON nie zasługiwał na koniec w cierpieniu i męczarniach psychicznych i fizycznych.
Uchaty miał piękne życie i zakończył je przy nas w środę rano. Trzymaliśmy go za łapki i głaskaliśmy tak jak lubił ….
Jedyne pocieszenie w tym, że nie cierpiał i chyba sam sobie wybrał taki koniec… On wiedział.
Uchatku dziękujemy Ci za wszystko !
W domu została Borówka z kotem i widać, że obydwie bardzo tęknią. Pierwszy dzień kot węszył w miejscach gdzie lubił spać Uchaty i przeraźliwie miauczał, Borówka cały dzień i noc piszczała i jeszcze dziś szuka Uchatka ...
Bardzo pusto i smutno w domu ... ciężko nam po tylu latach wspólnego życia
Straciliśmy najlepszego psiego przyjaciela. Uchaty to był TEN pies … wiecie co mam na myśli …
Był najmądrzejszym psem jakiego mogliśmy spotkać na naszej życiowej drodze. Bił od niego niesłychany spokój, mądrość, miał w sobie taką energię, że kiedy go przytulaliśmy to już chciało się tak zostać na zawsze … i On tak pięknie pachniał mchem … żaden nasz ogar nie miał takiego zapachu jak Uchaty…
Był psem wyjątkowym, nie tylko dla nas ale dla każdego kto miał przyjemność go poznać a wszystkie napotkane psy ( nawet te agresywne i ujadające ) darzyły go szacunkiem. Taki był właśnie Uchaty … choć na głowę nie pozwalał sobie wchodzić, oj nie
14 i pół roku to kawał życia dla nas a dla Uchatka prawie wiek ludzkich lat …
Uchatku miałeś piękne życie !
Wychowałeś dwie ogarze damy i kota, zawsze miałeś super towarzystwo, nie nudziłeś się, jeździłeś na randki, doczekałeś się gromadki dzieci, zwiedziłeś super miejsca, wędrowałeś po górach, uwielbiałeś szaleństwa w śniegu …. Byłeś mistrzem sępienia w kuchni i nigdy Ci nie odmówiłam przysmaków … Wszyscy Cię kochali !
Mogę tak pisać bez końca …. To był Ogar Wyjątkowy w każdym calu !
Biegaj kochany z Codą gdzieś po łąkach, kiedyś się spotkamy …..
Kilka słów i odpowiedzi na pytania … co się stało …
Uchaty jak na swój wiek był psem zdrowym jak koń. Regularnie robiliśmy mu badania, dbaliśmy o niego, dobrze był odżywiony itd…
Do samego końca był sprawny, czasem zdarzył mu się dzień, że tylne łapki szły wolniej niż zwykle.
Dostawał syrop na stawy i proszek na odbudowę mięśni i stawy. Codziennie chodził na spacery po lesie, miał niesamowitą kondycję, bawił się z Borówką … dużo spał ale wiek ma swoje prawa .
Pewnej nocy zwymiotował świeżą krwią. Badania wykazały, że parametry wątrobowe są bardzo kiepskie ALT 650 … reszta wyników ok. Dostał kilka zastrzyków i na drugi dzień pies był jak nowy …
Niestety pech chciał, że my akurat byliśmy na wakacjach a psami zajmowała się nasza sąsiadka, która zrobiła wszystko aby z Uchatym pojechać do kliniki i opiekować się nim.
Niestety klinika całodobowa niedaleko nas jedyne co zrobiła to skasowala pieniądze i nawet nie zrobili usg. I tak dobrze, że pobrali do badań krew i wyniki zrobili wszystkiego co się dało. Bez usg i innych badań chcieli wykonać płukanie wątroby przez klika dni z rzędu i upierali się ze na omówienie wyników muszą widzieć psa ... ( to tak w skrócie bo przeprawa z nimi była dłuższa i bardziej nerwowa tym bardziej, ze wszystko załatwiałam przez tel z drugiego końca świata … )
Dzięki pomocy naszej kochanej wet Magdy ( forumowej Kwadry ), trafiliśmy w ręce cudownego lekarza, który wykonał kompleks badań Uchatemu.
Oczywiście od nocnego incydentu nie wydarzyło się nic niepokojącego a Uchaty zachowywał się normalnie.
Podczas badania USG były widoczne zmiany na wątrobie i podejrzenie nowotworu, w woreczku żółciowym taka jakby galareta zamiast płynu, podrażniony żołądek i tyle …. Żadnego guza, żadnych wrzodów, wyniki krwi dobre, narządy całe i zdrowe …
Uchaty przeszedł na dietę lekkostrawną i karmienie 3-4 razy dziennie z czego akurat był bardzo zadowolony , dostawał leki osłonowe na żołądek, na woreczek żółciowy i antybiotyk.
Na 100% wymiot został spowodowany tym, że pies coś polizał na spacerze, jakąś chemię albo coś co spowodowało, że zrobiło mu się niedobrze i poszło …
Dodatkowo zrobiliśmy tez echo serca, które okazało się być jak dzwon. Zdrowe i mocne. Ogólnie lekarze byli w szoku, że jak na tak wiekowego psa - Uchaty jest w idealnym stanie. W kolejnym kroku wykonaliśmy od razu badanie całego brzucha tomografem komputerowym i czekaliśmy na wyniki …..
Po 10 dniach przyszły a wraz z nimi najgorsza rzecz jaką mogliśmy usłyszeć ….
Uchaty miał nowotwór woreczka żółciowego i przerzuty do węzłów chłonnych. Wątroba tylko z kilkoma mały torbielami, które w tym wieku miały prawo się pojawić. Lekarze dali mu czas trzy miesiące ….
Już wiedzieliśmy, że pierwsze wymioty spowodowane zatruciem spowodowały, że wszystko ruszyło naprzód
Wyniki odebraliśmy w poniedziałek, we wtorek byłam na konsultacji w klinice wet, z wtorku na środę Uchaty całą noc wymiotował bardzo ciemną krwią ze skrzepami, nawet po wodzie. Był nieswój … obudził mnie w nocy i leżałam z nim do rana.
Podjęliśmy decyzję, że nie pozwolimy mu cierpieć ani minuty. Nie będziemy sztucznie przedłużać życia, po prostu ON nie zasługiwał na koniec w cierpieniu i męczarniach psychicznych i fizycznych.
Uchaty miał piękne życie i zakończył je przy nas w środę rano. Trzymaliśmy go za łapki i głaskaliśmy tak jak lubił ….
Jedyne pocieszenie w tym, że nie cierpiał i chyba sam sobie wybrał taki koniec… On wiedział.
Uchatku dziękujemy Ci za wszystko !
W domu została Borówka z kotem i widać, że obydwie bardzo tęknią. Pierwszy dzień kot węszył w miejscach gdzie lubił spać Uchaty i przeraźliwie miauczał, Borówka cały dzień i noc piszczała i jeszcze dziś szuka Uchatka ...
Bardzo pusto i smutno w domu ... ciężko nam po tylu latach wspólnego życia
- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13065
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Wzruszające, smutne - nawet nie wiem co napisać aby Was pocieszyć bo tęsknota będzie jeszcze długo z Wami (znam to).
Zawsze trzeba cieszyć się resztą domowników i delektować każdą chwilą z nimi.
My we wtorek na USG z Zajo - trzymajcie kciuki proszę
Ściskamy!
Zawsze trzeba cieszyć się resztą domowników i delektować każdą chwilą z nimi.
My we wtorek na USG z Zajo - trzymajcie kciuki proszę
Ściskamy!
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Najlepszego w Nowym Roku
Właśnie minęły 2 lata bez Cody i 3 miesiące bez Uchatka.
Ciągle ich wspominamy i nie wierzymy, że ich z nami nie ma … ech …
Życie toczy się dalej. Borówka wydoroślała jakoś za szybko dopiero co Marta pisała, że się urodziły maluchy a za chwilę impreza urodzinowa dwulatki
Kitku z Borowikiem są nierozłączne. Widać, że jedna za drugą to by w ogień wskoczyła
Borowiczek był na badaniach kontrolnych ogólnego stanu zdrowia i póki co jest ok. Ma tylko ciut podwyższony cukier ale za miesiąc robimy znów kontrolę. Podczas wizyty zachowała się wzorowo
Codziennie chodzimy na długie spacery po lesie, wyjeżdżamy w góry, spotykamy się z jej koleżką ulubionym żeby mogła wyszaleć się z innym piesorem… i tak płynie nam czas …
Właśnie minęły 2 lata bez Cody i 3 miesiące bez Uchatka.
Ciągle ich wspominamy i nie wierzymy, że ich z nami nie ma … ech …
Życie toczy się dalej. Borówka wydoroślała jakoś za szybko dopiero co Marta pisała, że się urodziły maluchy a za chwilę impreza urodzinowa dwulatki
Kitku z Borowikiem są nierozłączne. Widać, że jedna za drugą to by w ogień wskoczyła
Borowiczek był na badaniach kontrolnych ogólnego stanu zdrowia i póki co jest ok. Ma tylko ciut podwyższony cukier ale za miesiąc robimy znów kontrolę. Podczas wizyty zachowała się wzorowo
Codziennie chodzimy na długie spacery po lesie, wyjeżdżamy w góry, spotykamy się z jej koleżką ulubionym żeby mogła wyszaleć się z innym piesorem… i tak płynie nam czas …
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Cieszą mnie dobre, mimo ciężkich chwil, wiadomości.
Borówka jest wyjątkowo urodziwa z tym łobuzerskim spojrzeniem. Temperamentem bardzo podobna do mojej Zadry
Z opóźnieniem, życzę Wam wielu radosnych chwil
Borówka jest wyjątkowo urodziwa z tym łobuzerskim spojrzeniem. Temperamentem bardzo podobna do mojej Zadry
Z opóźnieniem, życzę Wam wielu radosnych chwil
Jagoda z Czatą Nowogary i Poraj z Zadrą-Esterą z Ogarów z Kniei
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Wyrodna matka ze mnie
Borowiczka 2 lutego skończyła 2 lata !
Słuchajcie ! To jest niemożliwe dopiero co urodziła się i była małym kurduplem a dziś poważna dama, która rządzi całą wsią
Jest tak grzeczna i kochana, że zastanawiam się czy aby na pewno jeszcze rok temu to był ten sam pies w naszym domu
Boróweczko ! Żyj w zdrowiu i bądź szczęśliwa
Borowiczka 2 lutego skończyła 2 lata !
Słuchajcie ! To jest niemożliwe dopiero co urodziła się i była małym kurduplem a dziś poważna dama, która rządzi całą wsią
Jest tak grzeczna i kochana, że zastanawiam się czy aby na pewno jeszcze rok temu to był ten sam pies w naszym domu
Boróweczko ! Żyj w zdrowiu i bądź szczęśliwa
- Załączniki
-
- IMG_8631.jpeg (292.85 KiB) Przejrzano 1158 razy
-
- IMG_8845.jpeg (260.07 KiB) Przejrzano 1157 razy
-
- IMG_8698.jpeg (251.72 KiB) Przejrzano 1157 razy
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Boróweczko, życzymy Ci długich lat w zdrowiu i znakomitym towarzystwie
Pociesza mnie wizja spokoju i zrównoważenia w drugim roku życia; chociaż u 1,5 - rocznej Zadry już dostrzegam pozytywne zmiany.
Kitek, jak widzę ciągle piękny i młody, nic się nie zmienia.
Pociesza mnie wizja spokoju i zrównoważenia w drugim roku życia; chociaż u 1,5 - rocznej Zadry już dostrzegam pozytywne zmiany.
Kitek, jak widzę ciągle piękny i młody, nic się nie zmienia.
Jagoda z Czatą Nowogary i Poraj z Zadrą-Esterą z Ogarów z Kniei