Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Awatar użytkownika
zybalowie
Posty: 1668
Rejestracja: niedziela 15 sie 2010, 08:19
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Szczecin

Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: zybalowie »

Hm... Coś skopałam i mój pies po tygodniach wzorowości olewa mnie przy przywołaniu.

Niby powinnam wtedy się odwrócić i iść zamaszyście w przeciwnym kierunku, schować się, odwrócić role. Tylko, że tu się pojawia drobny problem - Mozart najczęściej włącza tryb "nie słyszę cię", na widok innych psów.

Kiedy się wtedy odwracam i idę w swoją stronę, dochodzi do konfliktów z innymi spacerowiczami... No dziwna sytuacja, bo słyszę "proszę wziąć psa na smycz" - po prostu pretensje o to, że zamiast wołać czy biegać za psem, odchodzę sobie.

Bywa, że ludzie wychodzą z agresywnymi psami i strasznie się denerwują, jak się Mozart kręci i zaprasza do zabawy a ich pies szarpie smycz, albo po prostu (co jest dla mnie trochę dziwne), nie życzą sobie, żeby psy sobie razem latały i najchętniej szybko zawinęliby się w swoją stronę.

Jak to ugryźć, kurka felek?

Macie takie sytuacje? Jak sobie z tym radzicie?
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
hania
Posty: 6979
Rejestracja: czwartek 06 lis 2008, 07:23
Gadu-Gadu: 4788548

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: hania »

Poćwicz w kontrolowanych warunkach odwołanie go od innych psów.
Awatar użytkownika
Darianna
Posty: 537
Rejestracja: poniedziałek 01 cze 2009, 17:07
Gadu-Gadu: 1179423

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: Darianna »

zybalowie pisze:Hm... Coś skopałam i mój pies po tygodniach wzorowości olewa mnie przy przywołaniu.

Niby powinnam wtedy się odwrócić i iść zamaszyście w przeciwnym kierunku, schować się, odwrócić role. Tylko, że tu się pojawia drobny problem - Mozart najczęściej włącza tryb "nie słyszę cię", na widok innych psów.
to niestety norma, taki głupi wiek.

Kiedy się wtedy odwracam i idę w swoją stronę, dochodzi do konfliktów z innymi spacerowiczami... No dziwna sytuacja, bo słyszę "proszę wziąć psa na smycz" - po prostu pretensje o to, że zamiast wołać czy biegać za psem, odchodzę sobie.
nie taka dziwna, też się wówczas wkurzam jak widzę, że pies obcy podchodzi a właściciel idzie w drugą bez efektu...
Bywa, że ludzie wychodzą z agresywnymi psami i strasznie się denerwują, jak się Mozart kręci i zaprasza do zabawy a ich pies szarpie smycz, albo po prostu (co jest dla mnie trochę dziwne), nie życzą sobie, żeby psy sobie razem latały i najchętniej szybko zawinęliby się w swoją stronę.
Nie widzę w tym nic dziwnego. Zakładam, że znają swoje psy. Nie każdy z nich musi tolerować obcego, rozbrykanego młodego samca. Już nie wspominając, że np. może to byc suka w cieczce, starszy pies, lub po prostu z jakimś problemem zdrowotnym. Lub po prostu nie zsocjalizowanym w młodości. Ja jak widzę, że ktos z daleka bierze swojego psa na smycz to uznaję, że ma do tego powód. I swoje wówczas też biorę.
Jak to ugryźć, kurka felek?

Macie takie sytuacje? Jak sobie z tym radzicie?
mamy grono psów z którymi się bawimy i o których wiemy, że bawić się z nami nie chcą. i przyjmujemy to do wiadomości nie próbując tego na siłę zmienić

Popatrz na mnie, mam dwa chłopaki. Fakt, że młodszy ciamajda ale starszy to już dojrzały facet. Jak idę z nimi na smyczy i podbiega do mnie w podskokach radośnie duże coś to uwierz, toczę pianę z ust.... Szarpnięcie moich dwóch na intruza nie należy do przyjemnych, a jak właściciel daleko to nie będę ryzykować czy dany pies co podbiega ma równo pod kopułą... Jak są luzem, podbiega coś, to podbiega na własną odpowiedzialność. Mniej konfliktów jest gdy są luzem. Ale jak idę na smyczy, to znaczy że mam ku temu powód. mimo sympatii do ogarów opieprzyłabym Cię za niefrasobliwość...
Obrazek
Awatar użytkownika
Darianna
Posty: 537
Rejestracja: poniedziałek 01 cze 2009, 17:07
Gadu-Gadu: 1179423

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: Darianna »

zybalowie pisze:
Bywa, że ludzie wychodzą z agresywnymi psami i strasznie się denerwują, jak się Mozart kręci i zaprasza do zabawy a ich pies szarpie smycz, albo po prostu (co jest dla mnie trochę dziwne), nie życzą sobie, żeby psy sobie razem latały i najchętniej szybko zawinęliby się w swoją stronę.
Denerwują się, bo jak ich AGRESYWNY pies zrobi Twojemu krzywdę to będzie ich wina, mimo że ich jest na smyczy. proste. Dlaczego na miłość boską chcesz zapoznawać Mozarta z agresywnymi psami??
Obrazek
Awatar użytkownika
zybalowie
Posty: 1668
Rejestracja: niedziela 15 sie 2010, 08:19
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: zybalowie »

Darianna pisze:Dlaczego na miłość boską chcesz zapoznawać Mozarta z agresywnymi psami??
Nie chcę. Przedstawiam tylko sytuację - kiedy pies mi nagle daje dyla i leci w kierunku osoby z agresywnym psem na smyczy. Wtedy nie sposób się odwrócić i spokojnie pójść sobie dalej - pozostaje tylko bieg za psem :niewka:
Nie widzę w tym nic dziwnego. Zakładam, że znają swoje psy. Nie każdy z nich musi tolerować obcego, rozbrykanego młodego samca.
:mysl_1: W większości przypadków te psy się po prostu bawią - stąd moje częste niezrozumienie, że właściciel szybko bierze psa na smycz i ucieka, gdzie pieprze rośnie... Może to takie osiedle? Ale to trochę inny temat - chciałam podjąć kwestię tego, że w praktyce często nie sposób się zachowywać pedagogicznie.

Swoją drogą - puszczanie luzem na polach suki w cieczce szczególnie rozsądne nie jest...
mamy grono psów z którymi się bawimy i o których wiemy, że bawić się z nami nie chcą. i przyjmujemy to do wiadomości nie próbując tego na siłę zmienić
Ja tego nie próbuję zmieniać na siłę - mój pies próbuje :D Gnając w podskokach w stronę każdego psa.
I właśnie, co wtedy - odwrócić się i pójść dalej, czy biec za nim?
mimo sympatii do ogarów opieprzyłabym Cię za niefrasobliwość...
Na czym polega ta niefrasobliwość? Na wychodzeniu z psem bez smyczy w plener, bo nie bardzo rozumiem? :niewka:
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Danuta
Posty: 2304
Rejestracja: czwartek 23 paź 2008, 14:00
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Dębica

Post autor: Danuta »

zybalowie pisze:Swoją drogą - puszczanie luzem na polach suki w cieczce szczególnie rozsądne nie jest...
Myślę, że Darii chodziło o to, że ktoś prowadzi sukę w cieczce (trzeba zrozumieć, że i ona potrzebuje wyjść załatwić swoje potrzeby) a radosny Mozart do nich dobiega i co? próbuje się bawić? w jaki sposób? znam młode samce i wiem co potrafią! Jak utrzymać wtedy sukę?
zybalowie pisze:Na czym polega ta niefrasobliwość? Na wychodzeniu z psem bez smyczy w plener, bo nie bardzo rozumiem? :niewka:
Przede wszystkim na zrozumieniu, że inne psy też chodzą na ten teren i mają takie same prawa jak Mozart. Mo chce się bawić, inne (psy, właściciele) na przykład nie chcą i trzeba to uszanować. A Twoją rolą, gdy idziesz na spacer z psem luzem, jest tak skupić na sobie psa, żeby się nie szwendał do obcych. Jeśli teraz jest to trudne - głupi wiek - to niestety musisz go łapać na smycz w momentach gdy chce wiać. W momencie gdy pies zauważy coś bardzo atrakcyjnego (drugiego psa) i gdy już uda się w jego kierunku,to to, że Ty zawołasz i uciekniesz, nie zadziała. Ciebie ma na co dzień a ten nowy jest tu i teraz. Mo jest w wieku, że wie lepiej, poznaje świat brawurowo i to Ty musisz patrzeć i myśleć za niego. I niestety gonić za nim i łapać go w sytuacji, gdy spóźnisz się ze swoją reakcją i nie zdążysz go zapiąć. Uciekać to możesz treningowo, gdy jesteście sami, żeby nie zapomniał komend. I jeszcze będziesz mogła w każdej sytuacji odchodzić i wołać go, i on wróci, za parę lat, gdy dorośnie. Ja już tak mam z Lokisem :mrgreen: I nie powinnaś obrażać się, że ktoś zwrócił Ci, w takich czy innych słowach, uwagę za niepożądane zachowanie Twojego psa. Z przykładu naszego podwórka - czasem jest na wspólnej zabawie po kilkanaście psów i jest fajnie, ale bawi się to grono. Obok chodzą ludzie i psy, które nie bawią się z nami i wszyscy pilnujemy nasze psy, żeby nie zakłócały trybu życia innym.
Danuta i Lokis

ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
Danuta
Posty: 2304
Rejestracja: czwartek 23 paź 2008, 14:00
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Dębica

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: Danuta »

Jeszcze opisowo: Wyobraź sobie sytuację, że to Ty jesteś z Mozartem na smyczy, że np. Mozart ma rozciętą łapę, nie może biegać i bawić się, i podbiega do was rozbawiony, radosny, żywiołowy 10-miesięczny szczeniak np labrador, i zachęca Was do zabawy a jego właściciel odchodzi sobie nie zabierając psa. Czy byłabyś zadowolona?
Danuta i Lokis

ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
zybalowie
Posty: 1668
Rejestracja: niedziela 15 sie 2010, 08:19
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re:

Post autor: zybalowie »

Przede wszystkim na zrozumieniu, że inne psy też chodzą na ten teren i mają takie same prawa jak Mozart. Mo chce się bawić, inne (psy, właściciele) na przykład nie chcą i trzeba to uszanować.
Ja to wiem, Mo nie - dlatego jest to dla mnie problemem.
A Twoją rolą, gdy idziesz na spacer z psem luzem, jest tak skupić na sobie psa, żeby się nie szwendał do obcych.
Łatwo powiedzieć - tylko co mam zrobić, kiedy on na widok innego psa leci jak z procy wystrzelony? Rozpocząć spacerową część artystyczną, żeby skupić jego uwagę? ;-)
Słyszę, że jestem niefrasobliwa, bo mój pies biega za innymi psami - trochę to chyba niesprawiedliwe, bo każdy z nas ma jakiś problem z psem i dlatego proszę o radę.

Jeśli za nim lecę - już to przerabialiśmy - on następnym razem tym chętniej ugania się za innymi psami, już bez chwili namysłu czy ostrzeżenia.
Ba! wywija mi się spod smyczy, robi kółka i wraca do psa, którego sobie upatrzył - i tak sobie trwa radosny spektakl ganiania za psem - bez powodzenia, bo jest szybszy. A dla niego to ubaw po pachy, taaaaka zabawa :zly2:
Skutkuje tylko danie dyla, ale nie od razu...
Jeśli teraz jest to trudne - głupi wiek - to niestety musisz go łapać na smycz w momentach gdy chce wiać.
Tylko że w takich momentach on już słysząc jak się zbliżam rusza, jakby to był sygnał startowy...

W momencie gdy pies zauważy coś bardzo atrakcyjnego (drugiego psa) i gdy już uda się w jego kierunku,to to, że Ty zawołasz i uciekniesz, nie zadziała.
Na razie tylko to przynosiło jakiekolwiek efekty :mysl_1: Przynajmniej do niedawna najczęściej bywało tak, że Mozart zatrzymywał się w pół drogi, patrzył raz na mnie, raz na psa, znowu na mnie i jednak decydował się pójść za mną. Do niedawna, bo od kilku dni to już nie działa.
I niestety gonić za nim i łapać go w sytuacji, gdy spóźnisz się ze swoją reakcją i nie zdążysz go zapiąć.
No właśnie - o to mi chodziło - bo to tak naprawdę pogarsza sprawę - następnym razem jest jeszcze gorzej, leci jeszcze chętniej. I robi sobie przy okazji zabawę w "złap mnie" (jak wyżej).
I jeszcze będziesz mogła w każdej sytuacji odchodzić i wołać go, i on wróci, za parę lat, gdy dorośnie
Ta myśl działa na mnie kojąco :mrgreen:
I nie powinnaś obrażać się, że ktoś zwrócił Ci, w takich czy innych słowach, uwagę za niepożądane zachowanie Twojego psa.
Nie obrażam się - po prostu zastanawiam się - jak w tytule - jak to ugryźć. I chętnie bym poznała doświadczenia innych, którzy mieli taki problem i jak sobie z nim radzili.
Napisałam, że sytuacja jest dziwna, bo tak naprawdę nie wiem, jak powinnam postąpić :niewka:

EDIT
A tak może jeszcze dla lepszego zilustrowania sytuacji, przykład z dzisiaj - jak młody zwiał, to stawił się po jakimś czasie - ale zauważył, ze obok przechodziła jakaś kobieta z psem i oczywiście zmienił trajektorię. Nawoływanie - nic. Próby zapięcia na smycz - młody wywija się, podskakuje, ucieka, kręci kółka wokół psa na smyczy.

Dopiero, jak dałam w długą - po chwili wahania - poleciał za mną. Ale kobieta obsobaczyła mnie równo.
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
BasiaM
Posty: 8080
Rejestracja: czwartek 30 kwie 2009, 09:54

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: BasiaM »

Wydaje mi się, że cała ta sytuacja jest dla Mozarta wielką zabawą.
Z zachowania Mo, które opisujesz jasno wynika, że chłopak świetnie się bawi.
Nie karcisz go, nie bijesz a biegając za nim jeszcze bardziej go nakręcasz do zabawy w berka. Tak myślę.
Ja już nauczyłam się mieć oczy dookoła głowy i na 10 przypadków, 9 ja zauważam pierwsza.
Nie ważne czy to pies, rowerzysta, żarcie w trawie itd.
Ogary już tak mają, że jak zobaczą psa to MUSZĄ podbiec i obadać delikwenta.

Może po prostu puszczajcie go z dala od osiedli i ulic ?
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
kasianiolek
Posty: 831
Rejestracja: środa 16 wrz 2009, 21:50

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: kasianiolek »

Nie jestem specjalistą i sama miewam z tym problem, ale może spróbuj wyprowadzać Mo na lince treningowej (10 m), albo będziesz ją trzymać do póki pies się nie nauczy reagować na odwołanie, albo puść go luzem z ciągnącą się linką po ziemi, zawsze będzie łatwiej psa złapać,
powodzenia
Kasia, Huba i Huzar
Hodowla Ogarów Polskich z Zatrzebia
http://www.hodowlaogara.pl/
ODPOWIEDZ