Strona 35 z 35

Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos

: czwartek 20 wrz 2018, 10:46
autor: SARABANDA
:szacun_1: Dzięki Haniu, jaka miła niespodzianka

Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos

: czwartek 20 wrz 2018, 18:03
autor: kasiawro
Tylko Sarabandy brak.
Piękne portrety.

Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos

: czwartek 20 wrz 2018, 22:42
autor: hania
Sarabanda robiła głupie miny ;)

Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos

: czwartek 20 wrz 2018, 22:45
autor: kasiawro
W tym wieku już można :).

Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos

: poniedziałek 03 gru 2018, 18:50
autor: kasiawro
Taka Czuprynka mi się znalazła, Gosiu myślę o Was.

Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos

: piątek 07 gru 2018, 22:14
autor: miszakai
:marzyc:

Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos

: niedziela 09 gru 2018, 20:10
autor: SARABANDA
Dziękuję wszystkim Wam za ciepłe słowa i wsparcie. Powoli dochodzimy do siebie.
Do końca nie wiadomo co się stało Dianie. Choroba nerek powodująca nadmierne picie ( 3-4x tyle co zdrowy pies ) prawdopodobnie była pośrednią przyczyną powodując stałe, od urodzenia, przeciążenie serca płynem, można by to porównać do przeciążenia serca jak u charta wyścigowego.
Od kilku lat obserwowałam u niej objawy których nie kojarzyłam z układem krążenia, o których wielokrotnie mówiłam wetom - bez ich reakcji.
Widziałam jednak zmęczenie po większych wysiłkach i dlatego od ponad roku bardzo rzadko pozwalałam jej biegać. Prawdopodobnie choroba postępowała cały czas i tylko ścisły reżim wysiłkowy mógł jej wydłużyć życie. Przeciążenie serca jakie u niej wystąpiło po spacerze na którym zwiała i biegała przez sześć godzin prawdopodobnie było już nieodwracalne. Niestety nie skojarzyłam tych objawów z układem krążenia i po kilku dniach ograniczenia ruchu kiedy do siebie doszła nieco wydłużyłyśmy spacery osiedlowe a Diana zachowywała się zupełnie normalnie. Niemniej prawdopodobnie to normalne zachowanie było już przeciążeniem dla uszkodzonego serca. Nie było żadnych objawów z układu pokarmowego, apetyt do ostatniego dnia wieczorem miała normalny. Po spacerach ostatniego dnia było widać że zwalnia aktywność ale wtedy tego nie skojarzyłam. Cała akcja zaczęła się rano kiedy się okazało że zamiast spać jak zwykle stoi na baczność koło łóżka. Szybki spacer, niby wszystko normalnie. Podchodząc bliżej do niej zauważyłam że ma bardzo przyspieszony ale płytki oddech. Zbadałam brzuszek, był ok, ale usłyszałam że ma bardzo przyspieszoną akcję serca. W panice zaczęłam szukać o siódmej rano kardiologa i gdzie można na już zrobić badania krwi. Obdzwoniłam a potem objechałam z psem całą okolicę. W końcu wylądowałyśmy jako jedyna alternatywa na Giszowcu gdzie co prawda mają sprzęt ale z wiedzą już gorzej. Niestety trafiłyśmy na najgorszą opcję pań które już wcześniej próbowały bezskutecznie leczyć łapkę Czelnej. Masakra. Brak wiedzy, zła interpretacja wyników, zero logicznego myślenia połączone z przekonaniem o własnej bezbłędności. Pani pobrała krew z obwodu, wynik niemiarodajny, bo była centralizacja krążenia, krew nie dochodziła na obwód, ale uparcie diagnozowała na podstawie tego wyniku. Nie dała się przekonać żeby podać potas i betablokery, uparła się że pies odwodniony ( wina właściciela) i pewnie ma przeoczoną niedoczynność tarczycy ( wina właściciela ). Postanowiła nawodnić no i niestety to tylko pogorszyło stan. Zostawiłam Dianę w szpitalu, chciałam zostać ale nie pozwolili. Od tego momentu wiem tyle co mi powiedzieli. W międzyczasie okazało się że poza tachykardią do 200/ min. są napady częstoskurczu komorowego do 300/min. Z opóźnieniem kilkugodzinnym zaczęła podawać lignokainę, potem Sotalol który im dowiozłam bo nie posiadali. Leczenie niestety nie poskutkowało, nadal były napady częstoskurczu które skończyły się w nocy zatrzymaniem krążenia.
Długo nie mogłam zrozumieć co się stało - była brana pod uwagę niedoczynność tarczycy ale więcej objawów przemawiało przeciw niż za, zaburzenia rytmu na tle jakiejś wrodzonej wady układu krążenia za czym mógł przemawiać słabszy rozwój w porównaniu z innymi szczeniakami z miotu. Dopiero po kilku dniach zaczęłam podejrzewać przewlekłe przeciążenie serca i wynikające z tego powikłania. Zaskakujący był brak manifestacji i znikome objawy na co dzień.
Wnioski jakie mi się nasunęły i o których jeszcze będę pisać to żeby jednak badać te nasze zdrowe ogary nawet jak im się nic nie dzieje profilaktycznie. Bo może to nie jest tak że im się nic nie dzieje tylko one tego nie manifestują.

Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos

: niedziela 09 gru 2018, 21:13
autor: Angelika
:( :( :( :cry:

Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos

: niedziela 09 gru 2018, 21:28
autor: Eni
Przykro mi, że musiałyściebprzez to przejść i że jest tyle wątpliwości, czy musiało się to aż tak źle skończyć.
Przychylam się do apelu o badanie psów.