Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Awatar użytkownika
korulka
Posty: 19
Rejestracja: piątek 10 lip 2015, 19:00

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: korulka »

Psin+co pisze:Dodam jedno, takie spotkania jak psie przedszkole trzeba oceniać w całości. Gdyby podkulała ogon tylko przez chwilę, a potem miała frajdę z zabawy, i z każdą bytnością w przedszkolu byłoby lepiej, to jest OK. I tak dzieje się z większością szczeniaków.
Jeżeli jest gorzej, to musisz ingerować w skład i sposób zabawy. To musi być pozytywne doświadczenie, inaczej pogłębiasz jej lęki.
Z Milą jest tak, że ostatnio bardzo chętnie poszła na zajęcia. W trakcie ćwiczeń ładnie wykonuje polecenia (oczywiście za smaczki), ale widać też, że chciałaby się pobawić z innymi psami. Dużo sama zaczepia, szczeka, macha ogonem. Problem zaczyna się, kiedy spuści się ją ze smyczy, bo wtedy psy zaczynają szaleć, biegać, podgryzać się i ona traci rezon. Tzn traci go w bezpośrednim starciu z innym psem, który jest właśnie "mocniejszy". Głównie ten border tak ją deprymuje (a podobno na początku był jeszcze bardziej lękliwy jak Mila, rozkręcił się chłopak na maksa). Staram się rozdzielać, gdy tak ją męczy, wtedy Mila podbiega do innego psa, chce się bawić,a ten border znów ją dopada. Za tydzień, jeśli sytuacja się powtórzy, będę bardziej stanowcza w przerwaniu zabawy. Zawsze jednak pilnuję, żeby ostatnie momenty w przedszkolu były dla niej pozytywne i jak na razie na kolejne zajęcia przychodzi chętnie.
W ogóle zauważyłam, że ona w kontaktach z innymi psami pewniej się czuje na smyczy. Wczoraj spotkałyśmy dwa tygodnie starszą suczkę buldoga angielskiego i Mila od razu chciała się z nią bawić i tym razem to ona dominowała (chyba po raz pierwszy :wow_3: ), ale po spuszczeniu ze smyczy po chwili role się odwróciły i gdy bulożka przejęła inicjatywę i była na górze podgryzając Milę, ta od razu zaczęła się wycofywać. I właśnie nie chcąc jej narażać na stresy zapięłam ją na smycz i planowałam odejść, to ta znów chciała się bawić i ciągnęła do buldożki.
Z drugiej strony, jej towarzystwo psów chyba aż tak do szczęścia nie jest potrzebne. Po południu wyszliśmy na placyk z taką zaprzyjaźnioną sunią kundelkiem. Piesek przekochany, bardzo pozytywny i taki właśnie delikatny w zabawie. Mila zawsze się z nią przywita, chwilę pobawi, po czym jej zainteresowanie przenosi się na trawnik, węszenie, wynajdywanie i zjadanie różnego barachła. Koleżanka przestaje istnieć.
hania pisze:Na pewno jest wam teraz potrzebne dużo luzu. I nie luzu na zasadzie "trzymam psa w ogórku i czekam aż z tego wyrośnie" tylko takiego luzu który powoduje, że idziecie kawałeczek spacerem do ulicy ale cofacie się w momencie kiedy szczeniak jeszcze daje radę.
Tak też staramy się robić, wczoraj bardzo chętnie szła na spacer, co prawda nie przy samej ulicy, ale ścieżkami, których nie zna za bardzo. Kiedy dziarsko idzie do przodu, to staram się ją chwalić i poklepywać, tak że nieraz sama łypie na mnie, jakby chciała sprawdzić, czy jestem zadowolona. Cudna jest wtedy:)
Awatar użytkownika
Poniatowski Dwór
Posty: 1527
Rejestracja: sobota 08 lut 2014, 14:38
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Poniatowa, woj. lubelskie
Kontakt:

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: Poniatowski Dwór »

dajcie jej i sobie czas. Moja maleńka Asani (tylko miesiąc starsza od Waszej) nie lubiła (jeszce miesiąc temu) wychodzenia poza bramę posesji.... smycz nie była dla niej niczym fajnym (Husi i Mina jak tylko zobaczyły, ze biorę smycz to wpadały w dzikie szaleństwo - tak chciały aby je zapiąc i wyjsć gdzieś tam....) kazdy pies szczekajacy na czyjejś posesji był STRASZNY (niosłam ja wtedy na rekach), każdy samochód był przerazajacy (nawet mój - podjeżdzający pod dom) ale to minęło... panienka oswoiła się... a ja (nauczona doświadczenim z Husim) nie angazowłam sie emocjonalnie w jej strachy/lęki... (swego czasu przejmowałam baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo potencjale lęki Husarza - dało mi to w kość - ale dzieki fantastcznym ludziom z Jaśkowa :szacun_1: :szacun_1: :szacun_1: :szacun_1: :szacun_1: :szacun_1: :szacun_1: :szacun_1: :szacun_1: :szacun_1: wiele sie nauczyłam i widzę prawdziwe efekty - juz nie histeryzuje aby ogar mnie słuchał (słyszał) ale jestem jego przewodnikiem) Bądzcie spokojni i konsekwentni - te psy są cudownie empatyczne - im mniej Wy sie bedziecie bać - tym one bardziej beda naturalne - i cudowne... takie jest moje (marne i krótkie) doświadcznie... ale moje trzy ogary sa bardzo rózne i jest dla nie niesamowite jak one super funkcjonuja ze sobą ... i na zewnątrz - ale ja też wiem ile musiałam odpuścic w sobie - pozwolić by (szczególnie) Husi i Asani odczuły moje wyluzownie...

ak sie dziele z Wami moim małym doświadczeniem... a poniewaz pokochałam ogary całym serem - sa moja pierwszą prawdziwą pasją - to leży mi na sercy każdy ogar i każdy ogaromaniak/pan/pani.... i ich wspólnne życie
z Poniatowskiego Dworku pozdrawiają Ania i Łukasz z dziećmi
oraz AS-ANI, HUSARZ, FELIX, MINA, ARIADNA i ZADZIOR
https://www.facebook.com/Ogary-Polskie- ... 921752356/
Kontakt do HODOWLI 515061115
Awatar użytkownika
Psin+co
Posty: 289
Rejestracja: sobota 14 lut 2015, 21:15
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Katowice

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: Psin+co »

Korulko, twój ostatni post pokazuje że czytasz ze zrozumieniem :-)zwłaszcza te perełki które pisze Hania.
Dwie uwagi do tego co napisałaś. Jeżeli masz wrażenie że pies się czuje pewniej na smyczy, to bierz ją na smycz.Grozi zaplątaniem, może stworzyć problem, ale jeżeli pozwoli bawić się dłużej z psami (udanie) to warto. I łatwo nie rezygnuj, socjalizacja z psami jest ważna.
I druga, " Kiedy dziarsko idzie do przodu, to staram się ją chwalić i poklepywać ... " Ej, no daj jej iść trochę w ciszy... Samodzielnie!
Mnie zawsze mówią że za dużo do psa gadam...

I takie żeby sobie popisać:
O lizaniu. Hania oceniła je przez pryzmat psa który tego nadużywa. Żeby nie rozwlekać, mamy w stadzie bordera, który też ma na rozkładzie wszystkie szczeniaki... (przypadek z Bezą opiszę poniżej) i do tego psa Beza nie podchodzi wcale. I co ważniejsze, żadnego nowo poznanego psa nie próbuje lizać. Czyli nie nagradzać takiego zachowania, a jak je okazuje wobec dominujących starych znajomych to znak że okazuje uległość.

O parówkowaniu (w nadmiarze). Przeciwnicy mają rację, ale praktycznie, dla psa z problemami to proponuję tak:
- Podczas ćwiczeń, jako nagroda prawdziwy "smakołyk" plus głosowe potwierdzenie dobrego wykonania, u nas teraz najmodniejsze jest "suuuper pieees".
- Podczas spaceru, dla ogarnięcia lęków, zwykła karma (o ile je suchą) plus inny słowotok.... I rzeczywiście umiar jest wskazany. I w karmie i w słowotoku..

A teraz opisy pierwszych kontaktów mojej suki, też nie super odważnej:
- Border collie. Skarcił praktycznie wszystkie szczeniaki w okolicy. Jest nakręcony na piłkę, ale jak pani się nie bawi to biega dookoła wszystkich psów. Z psami się nie bawi. Z dorosłym psem ścina się rzadko, szczeniaki ma wszystkie skarcone...
Jak Beza skończyła kwarantannę ( a garnęła się wtedy do wszystkich psów i wszystkich ludzi) to poszliśmy na stadion, gdzie grupa psów chodzi luzem. Była zima, grupa była zdecydowanie mniejsza (sami lokalni, z sąsiedniego osiedla). Ja nie wiedziałem jaki jest ten border... On niósł jakąś gałąź, Beza biegała, jedno kółko dookoła stadionu zaliczone (zimą się chodzi). Nagle ogarka weszła gdzieś pomiędzy bordera a właścicielkę, nastąpił błyskawiczny atak... Beza leży na dole, pisk jakiego już nigdy potem nie słyszałem (na całą okolicę). Ja na kolanach żeby złapać psa, ona piszczy przeraźliwie, trochę krwi na uchu. Właścicielka bierze bordera, ja zapinam psa żeby nie pognał w długą i myślę ile taką traumę trzeba będzie odrabiać... I że trzeba ją zaraz zabrać. Ale Beza uniosła ogon i poszła za psami... Na smyczy, już jej nie puszczałem, ale obeszliśmy stadion jeszcze raz wyłącznie dlatego że chciała, bo ja byłem gotowy zrezygnować... Traumy nie było, a ona nigdy więcej do niego nie podeszła (on się nie narzuca).

Stafik. Najbardziej "fit" i najlepiej wytresowany pies na stadionie. Same mięśnie, straszny przystojniak. Już trochę większa Beza (ale mniejsza od niego) spotkała się z nim sam na sam. Bawiły się dobrze, chociaż stafik w 80 % dominował*. Jak ta dominacja zrobiła się głośna (bo się stafik rozkręcił), a po ogarce widać było że już sobie nie radzi to skończyliśmy. Ale i tak była to długa (ponad godzinna) zabawa, psy były porządnie zmęczone. Stafik przeszedł przez boczną trybunę stadionu i poszedł na łąkę za stadionem poćwiczyć. My poszliśmy stadionem, wyszliśmy za bramką i Beza zobaczyła go znowu...
Pobiegła się bawić. Podsumowanie było jedno: Ta suka lubi wycisk....

A piszę to po to żebyś oceniała po psim ogonie. Jeżeli sunia w 10 sekund po przerwaniu kiepskiej zabawy podniesie ogon i chce się znowu bawić - to można i warto kontynuować. Wiele szczeniaków (tych mniej odważnych) które później spotkaliśmy na stadionie tak właśnie miało, i z wizyty na wizytę postęp jest kolosalny. Odważne szczeniaki bawią się (prawie) od razu. Ale jeżeli Mila będzie się bała dłużej to nie zmuszać, ofkors.

Aha, pies nie bawi się z wszystkimi innymi jednakowo, zawsze jest najlepsze 20 %, następne 30% czasami, 30% rzadko i 20% nigdy.... ( uff, wyszło mi 100%..).

* A teraz duża Beza biegnie z nim, łapie za kark i wywraca... Ale to chyba jej największa przyjaźń jest.

Tia, a mogłem napisać:
Daj jej czas, ćwicz i socjalizuj pozytywnie i wyluzuj.
100 razy.
Miłego,
Witold
Awatar użytkownika
Ania W
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 11868
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 22:03
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: Ania W »

Psin+co pisze:.
Dwie uwagi do tego co napisałaś. Jeżeli masz wrażenie że pies się czuje pewniej na smyczy, to bierz ją na smycz.Grozi zaplątaniem, może stworzyć problem, ale jeżeli pozwoli bawić się dłużej z psami (udanie) to warto.
Zabawa z innymi psami na smyczy nie jest dobrym pomysłem:
a) nie daje psu swobody ruchu, nie pozwala na zaprezentowania całego zestawu psiego języka ciała, utrudnia komunikację między psami.
b) może być urazogenna- dla obu stron.
c) właściciel mimo woli wpływa na jej przebieg napinając smycz.
Awatar użytkownika
Psin+co
Posty: 289
Rejestracja: sobota 14 lut 2015, 21:15
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Katowice

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: Psin+co »

Aniu, masz rację, ale jeśli wybieram - socjalizuję psa z innymi na smyczy lub nic z tego?

Ja, zwłaszcza z poprzednim psem, zaliczyłem wiele takich zabaw. Da się, oczywiście jakieś ryzyko jest("grozi zaplątanym, może stworzyć problem") Uwaga, ten drugi MUSI być bez smyczy :D
I lepiej teraz, póki mały....
Miłego,
Witold
Awatar użytkownika
AniaRe
Posty: 271
Rejestracja: poniedziałek 01 gru 2008, 08:33
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Łubno
Kontakt:

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: AniaRe »

Bardzo dobry artykuł o socjalizacji z psami. Że socjalizacja z psami nie koniecznie polega na zabawie. I że psy nie muszą się bawić z wszystkimi innymi psami.

http://boorki.blogspot.com/2015/07/socj ... .html#more" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Ania W
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 11868
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 22:03
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: Ania W »

Tylko, że socjalizacja, a właściwie zabawa, na smyczy nie jest taka jaka powinna być, bo smycz na nią wpływa. Ja nie mówię , że nie mogą się obwąchać i poznać. Chodzi mi właśnie o zabawy kiedy przynajmniej jeden pies jest na smyczy. I ja to przerabiałam bo w związku ze szwędaczem, który się Łozie włączał przy domu chodzi na smyczy. Efekt jest taki, że jak zaczyna się bawić z jakimś psem luzem to wcześniej czy później kończy się to biegami, szarpnięciami i ...frustracją. Teraz dorosła Łoza potrafi chyba ocenić długość ,bo jeżeli się tak zdarzy (choć staram się unikać takich sytuacji) to reaguje na "wolniej" i nie ma już takich szarpnięć, ale jako szczeniak raz mi solidnie nadwyrężyła barki a ja zamarłam bo bałam się, że stała jej się krzywda. Nie wspomnę już o oplątanych smyczą łapach.
Wsparcie człowieka - jak najbardziej ! Smyczy bym unikała w takiej sytuacji. Tym bardziej, że ona nie rozwiązuje problemu, a często działa jako niewłaściwa forma wsparcia ( co widać na psach, które luzem są potulne a na smyczy nabierają pewności i zachowują się jakby chciały drugiemu gardło przegryźć ;) )
Awatar użytkownika
Psin+co
Posty: 289
Rejestracja: sobota 14 lut 2015, 21:15
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Katowice

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: Psin+co »

Czyli patrzysz Aniu W przez pryzmat swoich złych doświadczeń ze smyczą. Ja ogara puszczam luzem prawie zawsze, a poprzedniego psa miałem na smyczy prawie zawsze... I większe kontuzje zafundowała mi na spacerach, jak gdzieś znienacka wydarła... Niż przy zabawie.

Czyli smycz jest niebezpieczna :D, psy powinny chodzić luzem :gleba:

Na pewno zgadzamy się że należy dążyć do zabawy bez smyczy, a czy Korulce ryzyko się opłaci, to musi zdecydować sama...
Miłego,
Witold
Awatar użytkownika
Ania W
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 11868
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 22:03
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: Ania W »

Psin+co pisze:Czyli patrzysz Aniu W przez pryzmat swoich złych doświadczeń ze smyczą. Ja ogara puszczam luzem prawie zawsze, a poprzedniego psa miałem na smyczy prawie zawsze... I większe kontuzje zafundowała mi na spacerach, jak gdzieś znienacka wydarła... Niż przy zabawie.
Dokładnie tak samo jak Ty przez pryzmat swoich :jezyk_3:
Psin+co pisze:Czyli smycz jest niebezpieczna :D, psy powinny chodzić luzem :gleba:
Sama w sobie nie...tylko jej niewłaściwe użytkowanie ;)
Awatar użytkownika
Psin+co
Posty: 289
Rejestracja: sobota 14 lut 2015, 21:15
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Katowice

Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach

Post autor: Psin+co »

:jezyk_3: W posługiwaniu się smyczą, zwłaszcza zwijaną jestem "miszczem" :jezyk_3:
Miłego,
Witold
ODPOWIEDZ