Węszynosko ale nikt nie żąda ani nie nakazuje, wszystko jest do ustalenie i umówieniaweszynoska pisze:Słuchajcie...rodowód to dokument, który członek związku opłacił...i jest jego własnością !!!
Żaden oddział nie ma prawa żądać stawienia sie z psem do jakiejkolwiek kontroli......
a jak kierownik sekcji chce widziec psa...to może sie umówic...ale nie nakazać.....
Po rodowód - z psem?
- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13065
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Po rodowód - z psem?
- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: Po rodowód - z psem?
U mnie też trochę to trwało aż się kartelucha zgubiła...rafkow pisze:Ja odbierałem osobiście, bez psa i trzy miesiące po otrzymaniu listownej informacji o możliwościach jego odbioru
- weszynoska
- Posty: 4959
- Rejestracja: czwartek 16 paź 2008, 13:21
- Gadu-Gadu: 9111199
- Lokalizacja: Leśniówka/Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Po rodowód - z psem?
wladekbud pisze:Dziś dostałem list z informacją o możliwości odbioru rodowodu. I zaznaczone jest, że koniecznie trzeba być z psem. Czemu to tak, ktoś wie?
Bo godziny odbioru zdecydowanie niepasujące (pt. po 18, w centrum Wrocławia, gdy są ciągłe korki)
kasiawro no własnie to powyżej co zacytowałam...i mnie trochę ruszyło.....
Re: Po rodowód - z psem?
Ostatnio zmieniony piątek 24 lut 2012, 22:50 przez Danusia, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Po rodowód - z psem?
A co będzie gdy kierownik sekcji uzna, że szczeniak ma za długie nogi a właścicielka za krótką suknie lub odwrotnie. To co, rodowodu nie wyda? Uważam to za niepotrzebne mnożenie utrudnień administracyjnych. Ja do swojego oddziału mam 50 kilometrów. Miałbym wlec psa po to tylko żeby ktoś poczuł się potrzebny. W większości oddziałów ogary można policzyć na palcach jednej ręki stolarza i nie ma pewności czy kierownik sekcji odróżnia ogara od gończego.
"Moim prawdziwym obowiązkiem jest ocalić własne marzenia." - Arthur Schopenhauer
- wladekbud
- Posty: 608
- Rejestracja: poniedziałek 20 paź 2008, 08:37
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Oleśnica/d-śląskie
Re: Po rodowód - z psem?
Nie, no ja też chętnie z Burzą podskoczę, zwłaszcza jak się spotka jakiegoś ogarowca z Wrocławia
Tylko zainteresowało mnie, dlaczego ot tak, na widzimisię jest ustalane, kto musi być z psem, a kto może wpaść sam.
Tylko zainteresowało mnie, dlaczego ot tak, na widzimisię jest ustalane, kto musi być z psem, a kto może wpaść sam.
"Whoever loveth me, loveth my hound." - Thomas More
- ania N
- Posty: 5017
- Rejestracja: piątek 03 kwie 2009, 18:43
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Nasiłów /Puławy
Re: Po rodowód - z psem?
W Lublinie życzą sobie z pieskim i uważam że to jest ok. W końcu chcą wiedzieć co mają na swoim terenie. Tylko ja bym chciała już...
„Jak ktoś chce coś robić to szuka sposobu, jak ktoś nie chce nic robić to szuka powodu."
https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13065
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Po rodowód - z psem?
Zbyszku jak sam widzisz co oddział to obyczaj - tak było, jest i będzie - u nas się tak przyjęło i nie uważam że to jest złe. Może czasami faktycznie nie poręczne, trochę wysiłku i czasu trzeba w to włożyć ale przecież nikt nie każe Ci tam jeździć co roku.ZbyszekC pisze:A co będzie gdy kierownik sekcji uzna, że szczeniak ma za długie nogi a właścicielka za krótką suknie lub odwrotnie. To co, rodowodu nie wyda? Uważam to za niepotrzebne mnożenie utrudnień administracyjnych. Ja do swojego oddziału mam 50 kilometrów. Miałbym wlec psa po to tylko żeby ktoś poczuł się potrzebny. W większości oddziałów ogary można policzyć na palcach jednej ręki stolarza i nie ma pewności czy kierownik sekcji odróżnia ogara od gończego.
Nie wiem czy jest taki kierownik sekcji który nie odróżnia ogara i gończego (wątpię aby taki był) troszkę chyba przesadzasz jak na moje skromne oko.
Co do czucia się potrzebnym:
wyobraź sobie taką sytuację przychodzi do związku właściciel ogara-suczki chce aby mu doradzić psa jakim ma kryć swoją sukę i jak kierownik może doradzić nie widząc (znając) psów które są zarejestrowane w tym oddziale? Jeśli wtedy odpowiedziałby że nie wie bo nie zna psów też w oczach innych wyglądałby nie odpowiedzialnie.
-
- Posty: 399
- Rejestracja: środa 29 kwie 2009, 16:42
Re: Po rodowód - z psem?
No to jest już bez sensu, bo jeśli ktoś przychodzi w takiej sprawie do związku, to najpierw wypadałoby żeby miał wpisane w rodowód "suka hodowlana", gdzie to się wpisuje zwykle na sekcji i wtedy zwykle się przychodzi z psem, a nie po odebranie rodowodu.. No, a jeśli już jednak przyjdzie po taką radę, to mogę się założyć, że na pewno kierownik sekcji nie będzie pamiętać, jak ten ogar wygląda i po jakich jest rodzicach, tym bardziej że ludzie odbierają rodowody, jak psiaki są jeszcze szczeniętamikasiawro pisze: Co do czucia się potrzebnym:
wyobraź sobie taką sytuację przychodzi do związku właściciel ogara-suczki chce aby mu doradzić psa jakim ma kryć swoją sukę i jak kierownik może doradzić nie widząc (znając) psów które są zarejestrowane w tym oddziale? Jeśli wtedy odpowiedziałby że nie wie bo nie zna psów też w oczach innych wyglądałby nie odpowiedzialnie.
Toteż lepiej przyjechać do związku, jak psiak już skończy rok, jak już będzie prawie dorosły i się wtedy chwalić
Też jestem z poznańskiego i fakt, nikt nas nie zawiadamia, że rodowód wrócił, tylko trzeba się pytać co jakiś czas, czy jest już z powrotem.
A tak jeszcze jedno i ogólnie i trochę offtop:
jesli komuś zależy, żeby szybko dostać rodowód, a nie czekać 3 miesiące, to można poprosić o wyrobienie rodowodu eksportowego, jest on co prawda droższy o jakieś 20zł, ale ma się go w miesiąc, a czasami i szybciej
Re: Po rodowód - z psem?
Ja uważam, że po odbiór z psem- to dobra praktyka.
Mylisz się Diamantina- szef sekcji pamięta. U Duni Pan Ściesński sam do mnie zdzwonił by się umówić na odbiór rodowodu i zaprosił mnie na sekcję- ale bardziej mu zależało na obejrzeniu młodej wówczas ogarki, która sie pojawiła w JEGO sekcji/oddziale. To było bardzo sympatyczne nasze pierwsze spotkanie. Dużo mi podpowiedział, długo rozmawialiśmy. Taki pierwszy kontakt jest ważny. Potem były nasze kolejne. Potem jak Dunia miała swój pierwszy miot- miałam telefon od ludzi, którzy z jego ręki do mnie się zgłosili o szczenię. Polecił im moją hodowlę. Nieeee, ja nie widzę w tym nic niewłaściwego- a wręcz odwrotnie- u Harmonii parę lat później pojechałam sama odebrać rodowód i nikt do mnie nie zadzwonił czyli czasy i obyczaje się zmieniły w I Oddziale...cóż...Miszakai zresztą już o tym napisała. Co tam słynne warszawskie korki. Szkoda.
Mylisz się Diamantina- szef sekcji pamięta. U Duni Pan Ściesński sam do mnie zdzwonił by się umówić na odbiór rodowodu i zaprosił mnie na sekcję- ale bardziej mu zależało na obejrzeniu młodej wówczas ogarki, która sie pojawiła w JEGO sekcji/oddziale. To było bardzo sympatyczne nasze pierwsze spotkanie. Dużo mi podpowiedział, długo rozmawialiśmy. Taki pierwszy kontakt jest ważny. Potem były nasze kolejne. Potem jak Dunia miała swój pierwszy miot- miałam telefon od ludzi, którzy z jego ręki do mnie się zgłosili o szczenię. Polecił im moją hodowlę. Nieeee, ja nie widzę w tym nic niewłaściwego- a wręcz odwrotnie- u Harmonii parę lat później pojechałam sama odebrać rodowód i nikt do mnie nie zadzwonił czyli czasy i obyczaje się zmieniły w I Oddziale...cóż...Miszakai zresztą już o tym napisała. Co tam słynne warszawskie korki. Szkoda.
Ostatnio zmieniony piątek 22 maja 2009, 20:32 przez bea100, łącznie zmieniany 2 razy.