Tak jakoś dwa i pół tygodnia temu podczas niedzielnego spaceru w miejscu gdzie las przestaje być tylko lasem a staje się dowodem na przedsiębiorczość i oszczędność społeczeństwa nie dającego się ogłupić jakimiś głupotami ekologicznymi, Czyli po prostu zgodnie z zasadą nie było nas był las jest miejscem pozbywania się rożnych przedmiotów czy rzeczy.
Wracając do początku, W czasie deszczu stary gender Balt usłyszał i znalazł małe zabiedzone szczeniątko w krzakach. Abra i państwo być może by i zgubili trop. Balt jednak pilnował by szczylek miał nas cały czas w zasięgu wzroku. W najgorszym przypadku robił odłożenie
Skoro psiak przewędrował spory kawałek lasu za nami, forsując okresowy strumień postanowiono nie dać takiemu zginąć.
Zgodnie z zasadą myśl globalnie, działaj lokalnie w ciągu trzech dni znaleziono malcowi dom. Miał to być podmiejski dom z ogródkiem. Po dwu tygodniach ponoć okazuje się, że ogródek jest tylko bonusem. Miejsce szczylka jest w mieszkaniu.